– Przyjmuję tę wolę biskupów jako ogromny kredyt zaufania – komentował na gorąco nowy przewodniczący KEP. I przyznał, że jest tą decyzją zaskoczony.
67-letni arcybiskup jest pallotynem i od 2021 roku metropolitą gdańskim. W KEP zastąpił abp. Stanisława Gądeckiego, który był przewodniczącym od 2014 roku – przez 2 kadencje.
Nowa twarz
– Owszem media tak czy inaczej wspominały o moim nazwisku, tym niemniej nie mam aż tak dużego stażu biskupiego, zaledwie 7 lat, więc byłem raczej przekonany, że ktoś inny wyjdzie jako przewodniczący. Stało się inaczej. Przyjmuje tę wolę biskupów z nadzieją, że wspólnie będziemy prowadzić nasz Kościół w Polsce drogami, które w jakiś sposób trzeba będzie odkrywać, które chcemy odkrywać – mówił abp Wojda.
Tłumaczył też, że Kościół zawsze starał się docierać do ludzi prostym przesłaniem. Celem jest budowanie wspólnoty i porozumienia, a zapadające decyzje mają być wspólne.
Stara twarz
Jednak na jakieś poważne zmiany w Kościele nie ma co liczyć. Abp Wojda nie należy do tych „postępowych” księży. Wręcz odwrotnie. Wiele osób teraz wskazuje, że nowy przewodniczący wpisywał się w działania i retorykę duchownych, o których w kraju było zawsze najgłośniej.
„Lista grzechów nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski jest długa. Zasłynął jako metropolita białostocki przed pierwszym Marszem Równości. Odezwą „Non possumus” gejów i lesbijki postawił w jednym rzędzie z komunistami prześladującymi kościół w latach 50” – pisze „Gazeta Wyborcza”.
A Tomasz Terlikowski, publicysta, dodaje, że to „zły wybór”.
„To jest człowiek, który nikomu nie wadzi, nic istotnego, słyszanego w Polsce nie powiedział. Nie wygłosił żadnej homilii, która by zapadła komukolwiek w pamięć. My nie wiemy, jakie on ma poglądy w kluczowych kwestiach. Nie udziela jakichś szerokich wywiadów. To jest taki klasyczny hierarcha „bez właściwości”, wybrany po to, żeby nikomu nie wadził, żeby nie było wrażenia, że wygrał ktoś inny, ktoś z innej opcji” – wyjaśnia w Wp.pl.
I dodaje, że Wojda nie radził sobie z aferami seksualnymi w swojej diecezji i nie poradzi sobie z tym w całej Polsce.
„Wygrała linia: „nic nie zmieniamy, nic nie robimy, jedziemy po staremu i wygaszamy znaczenie hierarchicznego Kościoła” – ocenia publicysta.
Napisz komentarz
Komentarze