Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 07:09
Reklama

Wystawa "Nasi chłopcy" wzbudza emocje. Warto ją zobaczyć! [ROZMOWA]

Otwarta 11 lipca wystawa w Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku wywołała sporo emocji wśród polityków, którzy bez zapoznania się z meritum wydali wyraźne osądy. Czy warto ją zobaczyć, zapoznać się z historią, którą opowiada, z ludźmi, których wspomina? Zdecydowanie tak. To trudna, ale prawdziwa historia mieszkańców Pomorza Gdańskiego.
Wystawa "Nasi chłopcy" wzbudza emocje. Warto ją zobaczyć! [ROZMOWA]
Dr Michał Kargul w studiu Radia Tczew rozmawia z red. Barbara Jackiewicz o wystawie "Nasi chłopcy"

 

Krótko o wystawie

 

Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy to pierwsza monograficzna wystawa, która kompleksowo podejmuje temat służby mieszkańców Pomorza Gdańskiego w niemieckiej armii podczas II wojny światowej. Ekspozycja przybliża przyczyny, przebieg i konsekwencje masowej rekrutacji prowadzonej przez III Rzeszę w naszym regionie. Bohaterami wystawy są żołnierze z różnych zakątków Pomorza, a ich losy pokazują, jak odmienne były indywidualne doświadczenia związane ze służbą w niemieckich formacjach wojskowych. Łączy ich jednak wspólna, powojenna rzeczywistość - przez dekady pozostawali na marginesie oficjalnej narracji historycznej. Wystawa powstała przy współpracy Muzeum Gdańska z Muzeum II Wojny Światowej Gdańsku oraz Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie (Zentrum für Historische Forschung Berlin) i czynna jest do 10 maja 2026 roku w Galerii Palowej w Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku przy ul. Długiej 46/47. 

 

O co chodzi z tytułem?

 

Tytuł "Nasi chłopcy" nawiązuje do określenia "Ons Jongen" stosowanego w Luksemburgu dla osób, które znalazły się w podobnej sytuacji jak bohaterowie wystawy w Gdańsku - również byli wcielani przymusowo do Wehrmachtu. 

Wiele rodzin z Pomorza doświadczyło tego samego - wpisywanie na volkslistę nie był wyborem ideologicznym, lecz formą przetrwania - często podejmowaną, by ochronić własną rodzinę przed represjami ze strony nazistowskich Niemiec. Wielu wcielonych dezerterowało, przechodziło do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, narażało na śmierć siebie i swoje rodziny za próbę ucieczki lub "nielojalność". 

Termin "nasi chłopcy" pomaga odzyskać głos wielu ludzi, których osobiste tragedie przez dekady zostały zapomniane, zepchnięte w ciszę.  Wystawa pozwala zatem poznać historie ludzkie - trudne, bolesne, w wielu odcieniach szarości, ale także skomplikowaną historię Pomorza Gdańskiego, która przez hasło "dziadek z Wehrmachtu" stała się swego rodzaju historycznym tabu. A historię powinniśmy znać całą, a nie tylko te jej fragmenty, które "pasują" do naszego wyobrażenia o II wojnie światowej. 

 

Kontrowersje czy gra polityczna?

 

Ledwo otwarto wystawę, a już podniosły się głosy krytyki, głównie na platformie X, z której pochodzą cytaty:

Były szef MON, wiceprezes PiS Mariusz Błaszczak: "To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej"

Tobiasz Bocheński z PiS: "Pomyśleć, że minęło dwadzieścia lat, a zdanie: miałem dziadka w Wehrmachcie u niektórych w Polsce budzi dziś dumę". 

Prezydent RP Andrzej Duda: "Przedstawianie żołnierzy III Rzeszy jako 'naszych' to nie tylko fałsz historyczny, to moralna prowokacja, nawet jeśli zdjęcia młodych mężczyzn w mundurach armii Hitlera przedstawiają przymusowo wcielonych do niemieckiego wojska Polaków". 

Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL: "Wystawa w Muzeum Gdańska dotycząca mieszkańców Pomorza Gdańskiego służących w armii III Rzeszy nie służy polskiej polityce pamięci". 

 

Rozmowa z dr Michałem Kargulem

 

Dr Michał Kargul, historyk, nauczyciel, regionalista w naszym studiu omówił konteksty poruszane na wystawie, przygotował rys historyczny, który pomoże zrozumieć słuchaczom trudne decyzje, jakie musieli podejmować nasi dziadkowie i pradziadkowie stawiani przy murze - służba wrogowi albo śmierć.

 

 

My teraz tym wszystkim ludziom, ich potomkom mówimy, że nie, wy nie zasługujecie, żeby was nazywać Polakami, (...) bo służyliście wojsku niemieckim. I najbardziej kuriozalny jest ten przykład sprzed 20 lat dziadka Donalda Tuska, który - tutaj naprawdę bez żadnej polityki - on trzy lata siedział w obozie koncentracyjnym. W Wehrmachcie był dwa miesiące! On dosłownie trafił do Wehrmachtu i z niego od razu uciekł do Aliantów i był w polskim wojsku od jesieni '44 roku. I teraz gościa, który trzy lata siedział w obozie koncentracyjnym, który dwa lata służył w wojsku polskim na tej wojnie, mamy teraz rozliczać, bo przez dwa miesiące był w niemieckim mundurze, no trudno podejrzewać, żeby na ochotnika tam poszedł. 

 

Oświadczenie Muzeum Gdańska


14.07.2025  

Oświadczenie. Wystawa czasowa Nasi Chłopcy

Sprzeciwiamy się niesprawiedliwym i powierzchownym ocenom pojawiającym się w przestrzeni publicznej w związku z wystawą „Nasi chłopcy. Mieszkańcy Pomorza Gdańskiego w armii III Rzeszy” – wyłącznie ze strony osób, które nie zapoznały się ani z samą ekspozycją, ani z jej kontekstem historycznym i edukacyjnym. Ubolewamy nad tym, że narracja wokół wystawy bywa wykorzystywana instrumentalnie dla doraźnych celów politycznych.

Wystawa została przygotowana we współpracy z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku i Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie. To efekt pracy zespołu historyków i muzealników, którzy od lat zajmują się dokumentowaniem złożonych losów mieszkańców Pomorza i innych ziem wcielonych do III Rzeszy. Celem wystawy jest pokazanie tragicznego losu ludzi, którzy po 1939 roku znaleźli się pod brutalnym przymusem – wpisani na Volkslistę, powoływani do Wehrmachtu pod groźbą represji wobec siebie i swoich rodzin.

Tytuł „Nasi chłopcy” nie jest przypadkowy. Dotyczy on setek tysięcy osób – synów, braci i ojców z pomorskich rodzin. Zostali oni postawieni w sytuacji bez wyboru. Nasza wystawa pokazuje ich w sposób daleki od czarno-białych ocen.

Przypominamy: przymusowa germanizacja, wpisy na Volkslistę, wcielenia do armii niemieckiej — to działania okupanta. Wielu Pomorzan za odmowę służby, za dezercję z Wehrmachtu i próbę przedostania się do Polskich Sił Zbrojnych czy do partyzantki, było skazywanych na śmierć i trafiało do obozów koncentracyjnych. Przykładem jest Stanisław Szuca, którego wysłano na front za propolską postawę jego rodziny w Wolnym Mieście Gdańsku. Na wystawie przedstawiamy też losy Edmunda Tyborskiego ze Swornychgaci, który za ucieczkę z Wehrmachtu i próbę dołączenia do partyzantki został zgilotynowany, a jego rodzina zesłana do obozu.

Aneksja ziem polskich, zmuszanie Polaków do podpisywania Volkslisty i przymusowe wcielanie do Wehrmachtu są niemiecką zbrodnią, której nie będziemy przemilczać. Nie będziemy milczeć o jej ofiarach, które przez dziesięciolecia ukrywały ten fakt, bojąc się potępienia i wykluczenia. Pokazujemy cierpienie ludzi, którym odebrano wybór. Nie zgadzamy się na przedstawianie ich jako zdrajców lub kolaborantów. Wykluczanie ofiar niemieckiej przemocy z polskiej narodowej wspólnoty jest nie tylko niegodne i niepatriotyczne, ale przypomina haniebną retorykę propagandy PRL-u, która przez dekady stygmatyzowała ofiary, a nie sprawców.

Historiom osób przedstawianych na wystawie towarzyszą materiały edukacyjne, komentarze ekspertów i głosy rodzin, które przez dekady nie miały prawa wybrzmieć. Nie da się budować dojrzałej debaty o historii bez uczciwego spojrzenia na jej najbardziej bolesne aspekty. Zachęcamy do odwiedzenia wystawy - i dopiero potem do formułowania ocen.

 

Zdjęcia z wernisażu oraz materiały prasowe pochodzą z Muzeum Gdańska.


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Kruszona B 28.07.2025 20:37
Komentarz usunięty

Kruszona B 28.07.2025 20:36
Bogdan Kruszona Byłem, zapłaciłem 7zł i jest mi smutno. Pomijam fakt niefortunnej nazwy wystawy. Ilość artefaktów jest wyjątkowo wybiórcza i znikoma. Moje rodzinne dikumenty zamieszczone w mojej książce "Wachman Stalagu XIA Altengrabow" wypełniły by co najmniej jeszcze jedno takie pomieszczenie . Czemu ma na wystawie służyć powielanie tych samych zdjęć wystawionych na czterech postumantach przy wejściu tylko w zmienionym szyku? Jaki cel chcieli osiągnąć twórcy wystawy w tym socjotechnicznym zabiegu? Na wystawie całkowicie pominięto istotę problemu czyli wpływ 147 lat zaboru pruskiego na ziemiach Prus Zachodnich. W szczególności okresu Kulturkampfu. Z wystawy nie wynika jednoznacznie jakie były okolicznośći składania przez Polaków wniosków przyznania volks listy trzeciej grupy. Wystawienie listy zamordowanych Polaków ze wsi Pogódki z jednoczesnym pominięciem zamordowanych Polaków /7tyś?/ w Szpęgawsku i w Piaśnicy uważam za fakt trudny do zrozumienia. i.t.d, i.t.d. Odnoszę wrażenie że kuratorom wystawy zabrakło wiedzy w temacie. Gdyby dr.Marszalec i prof. Olbracht przeczytali moją książkę "Wachman Stalagu XIA Altendrabow" w której dzięki dokumentom i ich analizie by rozszeżyli swoją wiedzę o "Naszych chłopcach" w Wehrmachcie

Reklama