Fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości niezmiennie pozostają bardzo skutecznym środkiem dyscyplinującym kierowców. Liczby mówią same za siebie. To też pokazuje, że nadal jest wielu kierowców, na których takie urządzenia nie robią wrażenia.
Ustawione przy drogach straszą tak bardzo, że zaledwie 0,5 proc. kierowców mijających te urządzenia dostaje mandaty. Ci, którzy wpadną, muszą płacić. Postrachem stają się systemy red light.
Jeżeli właściciel pojazdu nie wskaże, kto prowadził i kto jest na zdjęciu z fotoradaru, to zapłaci karę. A będzie ona całkiem wysoka, bo to kilka tysięcy złotych.
Podczas leśnego spaceru po lesie można natknąć się na poroże jeleniowatych. Bo teraz te zwierzęta je zrzucają. To złoty czas dla zbieraczy poroża.
300 mandatów dziennie mniej ma zaboleć rządzących. To część akcji protestacyjnej policji.
60-letnia kobieta ma teraz nie tylko spory wydatek, ale straciła też prawo jazdy. Wszystko przez drogowe przyzwyczajenie.