Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 19 marca 2024 10:23
Reklama Przekaż 1,5 % podatku dla Ewy Misztal
Reklama

Wiktoria 1920 (5) 15–21 maja 1920

Sowieci od połowy maja czynią intensywne przygotowania do kontrofensywy na Ukrainie oraz decydujących działań na Białorusi. 16 maja sowiecka 12 Armia rozpoczyna działania zaczepne. Wódz Naczelny, Józef Piłsudski, 17 maja wydaje dyrektywę o utworzeniu Frontu Północnego, a następnego dnia przyjeżdża do Warszawy, gdzie witany jest – przez władze polityczne i społeczeństwo – jako wielki strateg i heroiczny zwycięzca. W kościele św. Aleksandra odbywa się specjalna msza na jego cześć. W tych dniach na Śląsku Cieszyńskim następuje eskalacja wzajemnej polsko-czeskiej agresji, mająca zastraszyć przeciwnika przed planowanym plebiscytem, którego celem byłoby rozstrzygnięcie sporu terytorialnego między Polską a Czechosłowacją.
Wiktoria 1920 (5) 15–21 maja 1920
Trzciana (Słowacja), 1920. Członkowie Komitetu Plebiscytowego Spisko-Orawskiego

Autor: Fot. PAU / Archiwum Nauki PAN i PAU

Z artykułu w „Robotniku”:

Wieczorem po zakończeniu obrad zjazdowych [w Warszawie], agenci policji tajnej przy pomocy milicji aresztowali 14 osób, wychodzących ze zjazdu [związków zawodowych]. Cała ta policyjna akcja jest bezprawiem i gwałtem. Aresztowano uczestników legalnego zjazdu zawodowego, aresztowano bez żadnych motywów prawnych, bez żadnych nawet formalności prawnych. Nie ulega wątpliwości, że chodziło tu o komunistów, których rozpoznawało oko policyjne, przy czym kilku naszych towarzyszy [socjalistów z PPS] wzięto za komunistów. Ale na jakiej to podstawie aresztuje się komunistów za uczestnictwo w zjeździe zawodowym? […]

Nasi towarzysze ostro ścierali się z komunistami – zjazd zawodowy stwierdził raz jeszcze, że zdrowa myśl socjalistyczna coraz bardziej wypiera komunizm z ruchu robotniczego. A oto bezmyślność policyjna i wprost bezmierna wedle carskich wzorów samowola policyjna z komunistów robi „męczenników”. Przeciw tego rodzaju dzikim represjom ogół robotniczy, bez względu na przekonania i stanowisko polityczne, najostrzej protestuje.

Warszawa, 15 maja 1920

[„Robotnik” nr 181/1920]

 

Por. Aleksander Mazaraki (członek Wojskowej Misji Ja­poń­skiej) w ra­por­cie z podróży na front:

Bol­sze­wi­cy po za­ję­ciu Ży­to­mie­rza przez Woj­sko Polskie nie by­li pew­ni po­wo­dze­nia na pra­wej [zachodniej] stro­nie Dnie­pru. W cią­gu ty­go­dnia ewa­ku­o­wa­li Ki­jów, wy­wo­żąc co się da i za­cie­ra­jąc wszel­kie śla­dy swych zbro­dni. Pro­jek­to­wa­ne wy­wie­zie­nie uczen­nic szóstej i siód­mej kla­sy za Dniepr nie do­szło do skut­ku. W cze­re­zwy­czaj­kach i piw­ni­cach, w których mę­czo­no i roz­strze­li­wa­no ska­za­nych, podło­gi są za­sypa­ne tro­ci­na­mi, a ścia­ny po­bie­lo­no. Po­nie­waż ro­bo­ta odby­wa­ła się z wiel­kim po­śpie­chem, nie zdo­ła­no usu­nąć wszy­st­kie­go. Śla­dy krwi na ścia­nach i mózgu na su­fi­tach wi­dnie­ją do­kła­dnie. Bol­sze­wi­cy, ucho­dząc z Ki­jo­wa, za­bra­li oko­ło trzy­stu za­kła­dni­ków, z których na czer­ni­how­ską stro­nę prze­wie­źli tyl­ko stu pięć­dzie­się­ciu. Re­sztę zaś za­mor­do­wa­no w Ki­jo­wie, a tru­py wy­wie­zio­no no­cą i po­ta­je­mnie po­cho­wa­no. […]

Przed za­ję­ciem Ki­jo­wa przez woj­ska pol­skie prze­szło przez te­atr ana­to­micz­ny [niszczenie ciała] dwie­ście tru­pów, roz­strze­la­nych w gło­wę z ty­łu. Tru­py te po­cho­wa­ne są na cmen­ta­rzu Łu­kja­now­skim. Ile zaś ofiar pa­dło po­za tym, po­wie­dzieć trud­no, po­nie­waż bol­sze­wi­cy, spi­ja­jąc wo­źni­ców, wy­wo­zi­li tru­py no­ca­mi, nie wia­do­mo w którą stro­nę.

Kijów, 17 ma­ja 1920

[Sprawozdanie z odbytej z Szefem Wojskowej Misji Japońskiej drogi na front Kapitana Yamawaki, Instytut Polski i Muzeum Sikorskiego w Londynie, A I 14/4]

 

Nikołaj Murałow (członek bolszewickiej Rady Wojskowo-Rewolucyjnej 12 Armii) w raporcie:

Nie tylko Prawy Brzeg [Dniepru], ale też gubernia połtawska i część czernihowskiej są niby wrzący kocioł, gdzie kłębią się bandyci, podpuszczani przez agentów Petlury, Denikina i Polaków. [...] Ukraina nie wierzy nikomu, nie szanuje żadnej władzy. Uszanuje tego i podporządkuje się temu, kto ma potężną organizację wojskową i dobrą administrację. Ukrainę trzeba pozbawić sił, zgnieść, wyniszczyć bandyckich mieszkańców. To niewdzięczne zadanie powinni wykonać polscy panowie i Petlura. Wtedy Ukraina będzie skłonna nas zaakceptować [...].

Z ankiety przeprowadzonej wśród polskich jeńców wojennych w celu poznania ich nastrojów oraz stopnia świadomości rewolucyjnej wyłania się wyraźny obraz narodowego entuzjazmu, który ogarnia i polskiego chłopa, i polskiego robotnika.

Na przykład legionista 44. pułku – robotnik, ślusarz z Warszawy. Ma 23 lata, narodowość – polski Żyd. Jest przekonany, że walczy za ojczyznę, że Piłsudski jest wielkim dobroczyńcą, a my kacapy jesteśmy ciemiężcami, grabieżcami. [...] Taka jest piechota, a kawaleria – jeszcze bardziej szowinistyczna. Biją się świetnie. Oczywiście, nasi biją się lepiej, ale naszych jest mniej, źle są obuci, niedobrze ubrani, ostatnio strasznie źli na chłopa, zastraszeni przez niego, mimo woli zdenerwowani. Obserwują tyły, gdzie stale podejrzewają zasadzkę, pułapkę przygotowaną przez chłopów. Takie są fakty.

[...] Polska armia jest silna liczebnie, wspaniale wyposażona w sprzęt, ma świetnych dowódców, stosuje niemiecką taktykę okopywania się, umacniania pozycji […]. Tej armii trzeba przeciwstawić siłę podobną liczebnie, tj. nie mniej niż 100 tysięcy bagnetów. Ale Armia Czerwona to armia zżeranych przez wszy bosych oberwańców, a to obniża zdolność bojową o 50 procent.

17 maja 1920

[Polsko-sowietskaja wojna 1919–1920, Moskwa 1994, tłum. Dorota Pazio]

 

Mi­chał Kos­sa­kow­ski (dyplomata, zastępca komisarza generalnego Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich):

Po­wrócił do War­sza­wy z Ki­jo­wa Pił­sud­ski. Ze­brał się rząd na sta­cji, by po­wi­tać zwy­cięz­cę. Dziw­nie mi by­ło. Mia­łem w ser­cu ży­we uczu­cie wdzięcz­no­ści i uzna­nia dla te­go czło­wie­ka, który oży­wił tra­dy­cje Kir­chol­mu i Wie­dnia. Od­czu­łem wra­że­nie sil­ne, gdy wy­sia­dał z wa­go­nu pod dźwię­ki hym­nu Bo­że, coś Pol­skę.

Ale oto prze­mówił pre­zes mi­ni­strów [Leopold] Skul­ski zdaw­ko­wo, zim­no, mo­no­ton­nym gło­sem, wie­dząc, że prze­mówie­nie je­go czy­tać bę­dzie kraj ca­ły, więc... nie trze­ba ni­ko­go ura­zić. Na­wet nie zdjął na po­wi­ta­nie fil­co­we­go ka­pe­lu­si­ka, pod­czas gdy my, ca­ły rząd w kom­ple­cie, wi­ce­mi­ni­stro­wie i sze­fo­wie sek­cji, sta­li­śmy z czar­ny­mi, sztyw­ny­mi ka­pe­lu­sza­mi w rę­ku, pod­czas gdy gru­pa kil­ku­na­stu ge­ne­ra­łów pol­skich, kil­ku­na­stu po­słów kra­jów ob­cych, sta­ła z rę­ką przy czap­kach, sa­lu­tu­jąc bo­ha­te­ra Pol­ski, pod­czas gdy mu­zy­ka hymn na­ro­do­wy wy­ko­ny­wa­ła, a woj­sko pre­zen­to­wa­ło broń.

Roz­le­gły się okrzy­ki na cześć wo­dza na­czel­ne­go, ale dziw­ne, zim­ne, nie­o­mal z car­skich cza­sów – mro­zi­ły krew. Coś nie­do­po­wie­dzia­ne­go za­wi­sło w at­mo­sfe­rze.

War­sza­wa, 18 ma­ja 1920

[Rok 1920. Wojna polsko-radziecka we wspomnieniach i innych dokumentach, wyb. i oprac. Jan Borkowski, Warszawa 1990]

 

Woj­cie­ch Trąmp­czyń­ski (marszałek Sejmu) podczas po­wi­ta­nia Józe­fa Pił­sud­skie­go w Sejmie:

(Na­czel­nik Pań­stwa uka­zu­je się w lo­ży. Po­sło­wie po­wsta­ją i wi­ta­ją go dłu­go­trwa­ły­mi, rzę­si­sty­mi okla­ska­mi.)

Pa­nie Na­czel­ni­ku Pań­stwa! Sejm ca­ły przez usta mo­je wi­ta Cię, Wo­dzu Na­czel­ny, wra­ca­ją­ce­go ze szla­ku Bo­le­sła­wa Chro­bre­go. Od cza­sów Kir­chol­mu i Cho­ci­mia na­ród pol­ski ta­kich trium­fów orę­ża swe­go nie prze­ży­wał. Ale nie triumf nad po­grą­żo­nym wro­giem, nie py­cha na­ro­do­wa roz­pie­ra ser­ca na­sze. Hi­sto­ria nie wi­dzia­ła je­szcze kra­ju, który by w tak trud­nych wa­run­kach jak nasz two­rzył swą pań­stwo­wość. W ta­kiej to chwi­li zwy­cię­ski Twój po­chód na Ki­jów dał na­ro­do­wi po­czu­cie wła­snej si­ły, wzmoc­nił wia­rę we wła­sną przy­szłość, wzmógł je­go dziel­ność du­cho­wą, a przede wszy­st­kim stwo­rzył pod­sta­wę do po­my­śl­ne­go i sta­łe­go po­ko­ju, które­go wszy­scy tak bar­dzo pra­gnie­my. […] Daremnie wrogowie nasi liczyli na różnicę poglądów politycznych w Polsce. Cała Polska jest zgodną w pragnieniu, aby ludność, dziś przez armię naszą uwolniona, sama stanowiła o swym losie, o formie swej państwowości, o formie swego rządu.

War­sza­wa, 18 ma­ja 1920

[Sprawozdanie stenograficzne ze 148 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 18 maja 1920 r., Biblioteka Cyfrowa UMCS]

 

Maciej Rataj (członek sejmowej komisji spraw zagranicznych, poseł PSL „Piast”):

Pra­wi­ca tro­chę się krzy­wi­ła, ale przy­szła [do Sej­mu] w kom­ple­cie. [...] Ob­ser­wo­wa­łem ar­cy­bi­sku­pa Te­o­do­ro­wi­cza [po­sła z ra­mie­nia Na­ro­do­wej De­mo­kra­cji]: stał w ła­wie bla­dy, z za­ci­śnię­ty­mi war­ga­mi i kla­skał z in­ny­mi w spo­sób tro­chę sztucz­ny, wy­mu­szo­ny. Cięż­ka się w nim mu­sia­ła to­czyć wal­ka mię­dzy nie­na­wi­ścią do Pił­sud­skie­go z jed­nej stro­ny, a go­rą­cym pa­trio­ty­zmem, które­go dał nie­je­den do­wód.

Warszawa, 18 maja 1920

[Maciej Rataj, Pamiętniki, Warszawa 1965]

 

Maria Dąbrowska (pisarka) w artykule Próg tryumfu:

Tyle lat szło się do tego dnia.

W pokorze i cudownej radości przekraczamy ten próg tryumfu. Bo teraz już nie można iść niżej. Już przed nami tylko najtrudniejsze wysiłki. I tylko najwyższy piorunowy entuzjazm – wielkich czynów, którymi żywić się będzie nie tylko naród, ale wszyscy ludzie w swoim wielkim i twórczym pochodzie życia.

Jakże inaczej może być? Na taką drogę wprowadził nas geniusz rasy, uosobiony w Piłsudskim.

Warszawa, 18 maja 1920

[„Nowy Wiek. Popularny Dziennik Ilustrowany” nr 5700, 1920]

 

Jan Hupka (ziemianin):

Piłsudski ma takie szczęście, że może jemu uda się to, co zdawało się niemożliwe, tj. znalezienie i skupienie na Ukrainie dość silnych a przyjaznych Polsce państwowotwórczych czynników. [...]

Naczelny nasz wódz Piłsudski urasta mi w oczach na takiego bohatera narodowego, że w jego cieniu blednie pamięć Kościuszki i Poniatowskiego. Bo tamci nie mieli sukcesu, a on go ma. [...]

Wielkie sukcesy orężne naprawiają błędy naszej dyplomacji. I zaczynają już liczyć się z Polską nie tylko Francja i Włochy, ale nawet stale nas dotąd lekceważąca... Anglia.

Niwiska k. Lwowa, 19 maja 1920

[Rok 1920. Wojna polsko-radziecka we wspomnieniach i innych dokumentach, Warszawa 1990]

 

 

Z artykułu w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”:

Roman Dmowski był […] na posłuchaniu u Naczelnika Państwa. Konferencja trwała dwie godziny i zwróciła uwagę tutejszych kół politycznych. Dmowski, który od czasu odrodzenia Polski przebywa w Polsce pierwszy raz, bada pilnie stosunki i zapoznaje się z położeniem wewnętrznym państwa. Koła polityczne zbliżone do Dmowskiego są przekonane, że zarówno wyniki badań, jak i wyniki konferencji u Naczelnika Państwa spowodowały zbliżenie Dmowskiego do polityki wytkniętej i systematycznie urzeczywistnianej przez głowę państwa. Dmowski wyraził się o postępach, jakie państwowość polska poczyniła w przeciągu 18 miesięcy z najwyższym uznaniem. Obserwacje jego, odnoszące się do stosunku wojska względem Najwyższego Wodza, przyczyniły się również do gruntownej rewizji dawnych poglądów Dmowskiego na stanowisko i działalność Józefa Piłsudskiego.

Warszawa, 21 maja 1920

[Dmowski przedstawicielem Polski w Spa, „Ilustrowany Kurier Codzienny” nr 140/1920]

 

Z artykułu w „Gońcu Częstochowskim”:

Cierpliwość ludności polskiej wyczerpała się. Zagłębie Ostrawsko-Karwińskie w nieustannym ogniu prześladowań, prowokacji i zbrodni czeskich barbarzyńców, których nie powściągnęła międzysojusznicza komisja, znalazło się w stadium najwyższego napięcia. Ludność polska, doprowadzona do ostateczności i pozostawiona sama sobie, chwyciła się samoobrony i środków odwetowych, do czego ponadto doprowadziło neutralne zachowanie się wojsk koalicyjnych wobec dokonywanych gwałtów czeskich. Należy przy tym podkreślić stale zaobserwowane zjawisko, że w ostatnich konsekwencjach terror wytwarza odruch terroru, anarchia kontranarchię.

Dziś rano ruszył lud roboczy Zagłębia do Cieszyna. Kilkuset robotników i górników stanęło przed gmachem sądu karnego, w którego więzieniach trzymano aresztowanych, oskarżonych o zamach rzekomo dokonany na osobie znanego Czecha Jandy. Między aresztowanymi są porucznik wojsk polskich Zientek, sierżanci sztabowi Tomczyk i Pawlica. Wobec silnej i groźnej postawy manifestantów i kategoryczności ich żądania, sędzia uwięzionych uwolnił.

Cieszyn, 21 maja 1920

[Odwet ludności polskiej w Cieszynie, „Goniec Częstochowski” nr 114/1920]


Fot. Instytut Polski i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie / Ośrodek KARTA
Fot. Instytut Polski i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie / Ośrodek KARTA

Warszawa, 18 maja 1920. Uroczysta msza w kościele św. Aleksandra na cześć Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego

Ze zbiorów Biblioteki Narodowej
Ze zbiorów Biblioteki Narodowej

Ulotka z okresu plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama