Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 16:40
Reklama
Reklama

Wiktoria 1920 (21) 4–10 września 1920

4 września w rejonie Sejny–Suwałki–Augustów wojska litewskie atakują oddziały jazdy polskiej; dalej Litwini nacierają wspomagani przez Sowietów. 5 września Polacy odpierają kontrofensywę litewską na Suwalszczyźnie. Armia Konna Budionnego wycofuje się najpierw na wschodni brzeg Bugu, a następnie na tyły Frontu Południowo-Zachodniego, do rejonu Włodzimierza Wołyńskiego. 10 września w Kwaterze Głównej Naczelnego Wodza w Brześciu nad Bugiem Piłsudski zwołuje odprawę z dowódcami 2 i 4 Armii i przedstawia założenia nowego planu operacyjnego. O warunkach przyszłego pokoju oraz kształcie granicy wschodniej ma zdecydować kolejna walna bitwa. Jest to wstęp do opracowania założeń operacji niemeńskiej.
Wiktoria 1920 (21) 4–10 września 1920
1920. Józef Piłsudski przyjmujący meldunki na froncie

Autor: Fot. Biblioteka Narodowa

Sierż. Jerzy Konrad Maciejewski (19 Pułk Piechoty WP) w dzienniku:

W miarę przerzedzania się mgły wyłaniało się coraz więcej bolszewików, łączących się w tyralierę na linii swych okopów. Chwilę później cała tyraliera ostrożnie ruszyła naprzód, kryjąc się, o ile możności, za chałupami i wgłębieniami gruntu. Linia atakujących była olbrzymia – żadnego jej skrzydła nie mogłem dostrzec, więc od razu domyśliłem się, że atak jest zakrojony na szerszą skalę i nie zdołamy się utrzymać. […] Nie chciałem opuścić przedwcześnie stanowiska, aby nie załamać frontu lub też nie narazić się na zarzut tchórzostwa. […]

Wraża tyraliera zbliża się coraz bardziej. W oczach swych chłopców czytam zapytanie i niemą prośbę o niegubienie ich... Bolszewicy są już o trzysta kroków. […] Chałupy. Granaty rwą się ze wszystkich stron. Tyraliera bolszewicka minęła opuszczone przed chwilą okopy. Zbiegamy ku strumykowi, przechodzimy po kładce, ostatniemu każę ją zdjąć i puścić z wodą. […]

Bolszewicy skupiali się do ataku na białą broń. Wysypaliśmy się z rozwartej na ścieżaj bramy stodoły z krzykiem „Hurra!”, lecz cóż... Naprzód wyskoczyło nas tylko kilkunastu, reszta rozpierzchnięta koło stodoły, ograniczyła się tylko do strzelaniny. Wystrzeliłem ostatnie (!) pięć naboi, przerzuciłem mausera w lewą rękę, wyjąłem natomiast nagana. Czerwoni, zachęceni przez jakiegoś komisarza z karabinkiem w ręku, pochylili broń do ataku! Obejrzałem się rozpaczliwie w tył. Wszystko przepadło! Trzeba się cofać!

Milatyn Nowy, 5 września 1920

[Jerzy Konrad Maciejewski, Zawadiaka. Dzienniki frontowe 1914–1920, Warszawa 2015]

 

Izaak Babel (ochotnik w 1 Armii Konnej, pisarz):

Dziwna niemoc. Polacy powoli, ale uporczywie nas cisną. [...] Zdobyliśmy Łotów, teraz go oddajemy. Polacy nas wypierają, nie udaje nam się żadne natarcie, odsyłamy tabory, jadę do Trebina na podwodzie, wciąż ten deszcz, słota, udręka, przeprawiamy sie przez Bug, Budziatycze, a więc zdecydowano się oddać linię Bugu.

[...] Rankiem [w Kiwercach] – panika na dworcu. Ostrzał artyleryjski. Polacy wdarli się do miasta. Nieopisanie żałosna rejterada, tabory w pięć rzędów, nieszczęsna, brudna, dysząca w biegu piechota, jaskiniowcy, pędzą przez łąki, rzucają precz karabiny, kurier Borodin widział już siekących szablami Polaków. […]

Instytucja, która nosi nazwę 12 Armii. Na jednego frontowca – czterech dekowników, dwie damy, dwa kufry ciuchów, zresztą – ten jeden frontowiec też nie walczy. 12 Armia rujnuje front i Konarmię, odsłania nasze flanki, pozwala zatykać sobą wszystkie dziury. To u nich poddał się, odsłaniając front, uralski pułk czy też baszkirska brygada. Haniebna panika, niezdolna do walki armia.

Malice–Kiwerce

[Izaak Babel, Dziennik 1920, przeł. Jerzy Pomianowski, Warszawa 1998]

 

Gen. Kazimierz Sosnkowski (minister spraw wojskowych) w odpowiedzi na interpelację sejmową posła Ozjasza Thona:

Państwo, przy tworzeniu armii, która jest nie tylko ochroną jego granic, lecz i wykładnikiem jego tężyzny i siły, powołuje na stanowiska odpowiedzialne, to jest stanowiska oficerów, jednostki celujące miłością Ojczyzny, zdolnością do poświęceń i ofiarnością. Jednostkami takimi w Państwie są zasadniczo jedynie ci, którzy prócz obywatelstwa są z państwem związani jeszcze jednością narodowości. Tę zasadę przyjął Sejm Ustawodawczy RP przy uchwaleniu ustawy z 17 czerwca 1919 r. o przyjmowaniu do Wojska Polskiego oficerów narodowości niepolskiej. Na tej zasadzie, w myśl ustawy, został ppor. Jakub Stein, który w swej karcie ewidencyjnej kwalifikacyjnej podał jako swą narodowość – żydowską, zwolniony z WP bez zaliczenia do rezerwy.

Warszawa, 5 września 1920

[Rafał Żebrowski, Dzieje Żydów w Polsce. Wybór tekstów źródłowych 1918–1939, Warszawa 1993]

 

Elżbieta z Zaleskich Dorożyńska (ziemianka, pisarka, działaczka społeczna):

Z Jampola powróciłam ostatecznie zgnębiona: wciąż areszty, rewizje, wywożenie więźniów. Wiadomości o Brześciu i Uszycy nie potwierdzają się; przeciwnie – podobno Polacy znów się cofają. Jednocześnie jednak utrwala się ogólne bezpodstawne przekonanie, że bolszewicy wkrótce wyjdą stąd, ustępując przed Polakami. Czy wiarę tę utrwalają gorące nasze pragnienia czy może podświadome przeczucie?

[…] Wczoraj zakończyły się kursy nauczycielskie. […] Chociaż szumnie ogłoszono, że nauczanie jest bezpłatne, każde dziecko musi dać pud zboża. Na kursach było przeszło dwunastu nauczycieli i nauczycielek, wszystko to głodne, bose, obdarte, dotąd odziewane i karmione jedynie absurdami komunistycznymi. Spisu mego [szkolnego] nie zatwierdzono, musiałabym pójść osobiście do proświtotdiełu [biura ukraińskiej społeczno-oświatowej „Proświty”] i domagać się tego, co by tylko sprawę popsuło, gdyby się dowiedzieli, że „bywszaja pamieszczyca” [była obywatelka ziemska] i burżujka kieruje polskimi szkołami. Usuwam się więc oficjalnie zupełnie, a nauczycielki same rejestrować będą swoje szkoły, zostając pod tajnym moim kierunkiem. Wszędzie po wsiach odbywa się silna agitacja ukraińska przeciw naszym szkołom.

Majątek Gruszka (Podole, 6 września 1920

[Elżbieta z Zaleskich Dorożyńska, Na ostatniej placówce. Dziennik życia wsi podolskiej w latach 1917–1921, Łomianki 2008]

 

Michał Römer (polski ziemianin, prawnik) w dzienniku:

Sierpniowa kontrofensywa polska na razie obudziła u Polaków litewskich, a zwłaszcza u ziemian, nowe nadzieje na Polskę i jej wpływy. Była chwila, że nadzieje te sięgały tak daleko, że spodziewano się, iż Polska, która dopiero co upadała pod ciosami bolszewików, zmiażdży ich, pójdzie bodajże na Moskwę, zada im un coup de grace [ostateczny cios] i przez to zbawi ostatecznie Europę od niebezpieczeństwa rewolucji powszechnej i oczywiście stanie się potęgą na Wschodzie, która dyktować będzie ludom warunki układu politycznego. Liczono się też bardzo poważnie z odrodzeniem roszczeń polskich do Wilna i powrotem Polaków do wschodnich ziem litewskich i białoruskich.

Zatrzymanie się ofensywy polskiej i coraz częstsze głosy w prasie europejskiej o tym, że Polacy nie powinni iść dalej na wschód i nie powinni wznawiać tamże polityki imperialistycznej, zaczęły wpływać studząco na obudzone na razie nadzieje.

Kowno, 6 września 1920

[Michał Römer, Dzienniki, t. 4, 1920–1930, Warszawa 2018]

 

Eugeniusz Romer (ziemianin) w dzienniku:

Wedle komunikatów litewskich, wojska litewskie zwycięsko posuwają się naprzód, zdobywając jeńców i inną zdobycz wojenną, same ponosząc nieznaczne straty. Minister spraw zewnętrznych [Eustachy] Sapieha przysłał notę o wypadkach suwalskich, ale treści noty gazety nie podają. Widocznie Polacy wojny tej prowadzić nie chcą, jeżeli nie wystawiają większych sił; trudno jednak inaczej jak przewagą liczebną tłumaczyć rzekomych zwycięstw litewskich.

Cytowiany (Litwa), 6 września 1920

[Eugeniusz Romer, Dzienniki 1919–1923, t. 2, Warszawa 1995]

 

Ks. Michał Woźniak w kronice parafialnej:

Nasze wojska zwyciężają dalej, ale zaczyna być coraz ciężej, gdyż zdradliwi Litwini wystąpili przeciwko nam i w Suwalszczyźnie zawiązała się nowa wojna z nimi.

Chojnata (Łódzkie), 7 września 1920

[Ks. Michał Woźniak, Kronika parafii Chojnata 1911–1920, Warszawa 1995]

 

Z informacji w „Rzeczpospolitej”:

Poselstwo polskie w Londynie rozesłało komunikat do dzienników angielskich, wyjaśniający, iż wojska polskie nie przekroczyły nigdzie linii demarkacyjnej wytkniętej przez mocarstwa sprzymierzone. Litwa nie ma najmniejszych podstaw po temu, by uważać, że zajęcie okręgu suwalskiego stanowi w stosunku do niej akt wrogi, bowiem Rada Najwyższa uznała, iż Suwalszczyzna stanowi część integralną Polski. Rząd polski pragnie utrzymać z Litwą stosunki pokojowe, jednak jest to bardzo trudne do urzeczywistnienia ze względu na stanowisko Litwinów. Rząd litewski bez słowa protestu pozwolił bolszewikom pogwałcić terytorium swoje, koncentrować Armię Czerwoną na terytorium Litwy i używać kolei litewskich do przewozu amunicji i wojsk działających przeciwko armii polskiej.

Warszawa, 7 września 1920

[Napad Litwinów przed opinią angielską, „Rzeczpospolita” nr 84/1920]

 

Jan Maria Ciechanowski (radca Poselstwa RP w Londynie) w depeszy do ministra spraw zagranicznych ks. Eustachego Sapiehy:

Dziś w długiej rozmowie z [dyplomatą brytyjskim Charlesem] Hardinge’m omawiałem incydent litewski, neutralność wschodnich Prus, sprawę okupacji polskiej Gdańska oraz plebiscytu śląskiego. W sprawie litewskiej Hardinge usiłuje tłumaczyć Litwinów – bezsilnych wobec mas bolszewickich grożących w tyłach. […] Sprawę szczegółowo przedstawiłem, żądając nacisku na Litwę, wskazując w razie dalszej odmowy ewakuacji Suwalszczyzny na konieczność podjęcia akcji wojennej przez Polskę przeciw Litwie. […]

W sprawie wypuszczenia z Prus internowanych bolszewików, Hardinge wskazuje niedostateczne siły niemieckie dla skutecznego internowania. Ententa pozwoliła wczoraj Niemcom zwiększyć załogę Prus Wschodnich zmobilizowaniem lokalnej milicji. Uważa [za] konieczne ułatwianie ze strony Polski przewozu z Prus w głąb Niemiec internowanych bolszewików przez korytarz.

Londyn, 8 września 1920

[Depesze poselstwa Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie, t. 1 (czerwiec 1919 – marzec 1923), Kraków 2019]

 

Z informacji w „Gazecie Olsztyńskiej”:

Gwałty, dokonywane na ludności polskiej naszych powiatów plebiscytowych, nie mogły z natury rzeczy pozostać bez echa w Polsce, zwłaszcza zaś na sąsiednim Pomorzu. Odbył się w tej sprawie szereg wieców, na Pomorzu i w Poznańskiem, świadczących o solidaryzowaniu się całego narodu polskiego z nami i dowodzących, że nie jesteśmy opuszczeni i zapomniani.

Ostatnio odbył się podobny wiec w Grudziądzu wobec licznie zebranej ludności. […] Wszyscy protestowali przeciw gwałtom niemieckim na Warmii, Mazurach i Powiślu – i oświadczyli, że o ile napaści na Polaków nie ustaną i o ile rząd niemiecki nie wkroczy z pomocą i nie da ludowi polskiemu tych terenów pełnych praw i wolności, ludność polska rozprawi się sama z Niemcami zamieszkującymi w Polsce.

Uchwalono rezolucję wzywającą rząd polski do energicznego wystąpienia u rządu niemieckiego w sprawie obrony wszystkich Polaków w Niemczech. Po odśpiewaniu Roty Konopnickiej, wielotysięczny tłum rozszedł się w spokoju do domów, nie czyniąc żadnemu Niemcowi najmniejszej krzywdy.

Olsztyn, 9 września 1920

[Polska w obronie rodaków z Warmii, Mazur i Powiśla, „Gazeta Olsztyńska” nr 109/1920]

 

Z informacji w „Gońcu Częstochowskim”:

Od czasu odcięcia przez inwazję bolszewicką, przechodzą ziemie Stanisławowska i Kołomyjska ciężką niedolę. W okolicach tych grasują bandy rozbójnicze, złożone z dezerterów armii Petlury. Napady, rabunki i bójki są na porządku dziennym, tak po wsiach, jak i w miastach. Część z tych band, wspierana przez chłopów ruskich, oderwała się w zamiarze przejścia do Czecho-Słowacji i zabiera po drodze mąkę, zboże i bydło. Ekspedycja wojskowa polsko-ukraińska stacza z nimi walki w okolicy Kosowa. […] Handel ustał zupełnie, ponieważ Żydzi, z obawy przed pogromem, zamknęli sklepy. Drożyzna doszła do cen nigdy nie praktykowanych.

Częstochowa, 10 września 1920

[Plaga bandytyzmu w Galicji Wschodniej, „Goniec Częstochowski” nr 206/1920]

 

Z odezwy lewicowych posłów i intelektualistów przeciwko obozowi internowania dla żołnierzy Żydów w Jabłonnie (wycofanych z frontu rozkazem ministra spraw wojskowych gen. Kazimierza Sosnkowskiego):

Rzeczpospolita, głosząc hasła nowoczesne, hasła wolności i równości, cofa się w dziedzinie wewnętrznych naszych urządzeń w mroczne czasy średniowiecza, dzieli obywateli według ich wyznania, naprowadza niemal żółte znaki na odzieży, podług których rozpoznawać będzie tłum nieoświecony tych, co równi i wolni, od tych, co są poza prawem, oddani na łaskę ciemnych tłumów rozzuchwalonych latami wojny, nędzą i niepewnością jutra.

Co na to powie historia naszego narodu? Co świat powie? Co powie sumienie nasze zbiorowe? Historia nasza jest historią tolerancji religijnej. U nas nie palono na stosach innowierców. Polska nie znała ani wojen religijnych, ani prześladowania Żydów. […] Protestujemy z całej mocy naszej przeciwko rozporządzeniom, które imię Polski hańbą tylko okryć mogą. W imię przeszłości naszej, w imię międzynarodowej solidarności narodów kulturalnych, do których należeć chcemy, w imię sumienia zbiorowego, które żyje w Narodzie naszym, protestujemy przeciwko bezprawnym, przeciwkonstytucyjnym, nieludzkim rozporządzeniom, które bezzwłocznie cofnięte być muszą.

Warszawa, 10 września 1920

[„Robotnik” nr 248/1920]


Fot. Ośrodek KARTA

Fot. Ośrodek KARTA

Suwałki, 10 września 1920. Kawalerzyści Jazdy Ochotniczej mjr. Feliksa Jaworskiego

Ze zbiorów Biblioteki Narodowej

Ze zbiorów Biblioteki Narodowej

Jednodniówka „Wesoły Wojak” z 4 września 1920


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama