Oskar Krajnik z grupy kolarskiej GRYF Tczew i Mariusz Skweres z grupy kolarskiej Pelplin, pokonali 1200 km na rowerze w 104 godziny i 18 minut. Ten wynik dał im 38 miejsce na 400 startujących w ultramaratonie WISŁA 1200. O tym, jak przebiegała trasa opowiedział nam Oskar Krajnik:
Trasa była bardzo zróżnicowana. Były ścieżki asfaltowe, były drogi asfaltowe, takie normalne w których odbywa się ruch samochodowy, były idealne ścieżki rowerowe, na wałach - asfaltowe, ale z drugiej strony były również momenty, gdzie trasa prowadziła wałami zupełnie nieutwardzonymi, po trawie. Ścieżkami tuż przy rzece, bardzo zarośniętymi przez roślinność. Były też szybkie szutry, odcinki typowo gravelowe, natomiast było też dużo jazdy na niskiej prędkości, po bardzo trudnym terenie.
Uczestnicy maratonu WISŁA 1200 przez cały czas byli w trasie:
Jechaliśmy pierwszy dzień, pierwszą noc i drugi cały dzień. Drugą noc spaliśmy w Schronisku Młodzieżowym w Kazimierzu Dolnym. Kolejne dwie noce, które spędziliśmy na wyścigu, noc trzecia i noc czwarta, wtedy spaliśmy na hamakach, które zabraliśmy ze sobą. Pierwsza noc w hamaku to była noc w lesie, w drugą spaliśmy przy ośrodku wypoczynkowym przed miejscowością Chełmno. Ta noc w hamakach to jest taka noc trzygodzinna [...].
Przygotowanie do takiego wysiłku to nie tylko trening rowerowy:
Typowe przygotowanie do tych zawodów to jest właśnie częsta i długa jazda na rowerze - niekoniecznie bardzo szybko, ale bardzo długo i wydajnie. Jest też druga strona przygotowania, czyli przygotowanie ekwipunku, który zabieramy ze sobą - tych wszystkich rzeczy, które są nam na trasie niezbędne: nawigacji, która nas prowadzi, oświetlenia, które pozwala jechać w nocy, ubrań na zmianę, zestawu naprawczego do roweru [...]. To też jest bardzo ważne i bez tego nie dałoby się ukończyć takich zawodów.
Całą rozmowę z Oskarem Krajnikiem, kolarzem z grupy GRYF Tczew, z którym rozmawiała Aleksandra Hotowy, wysłuchać można poniżej:
Napisz komentarz
Komentarze