Wiadomym było, że w kadrze meczowej zabraknie Roberta Lewandowskiego – ze względu na dużą liczbę rozegranych spotkań w tym sezonie, Kamila Glika – ponieważ był zagrożony wykluczeniem w pierwszym meczu baraży ze względu na nadmierną ilość żółtych kartek oraz Grzegorza Krychowiaka – ponieważ w ostatnim spotkaniu dostał żółtą kartkę, wykluczając się z wczorajszego spotkania.
Polacy rozpoczęli mecz w składzie:
I połowa
Na samym początku spotkania to Polacy byli drużyną dominującą, naciskali oni na swojego rywala na całym boisku i szybko odbierając im piłkę, aby jak najdłużej utrzymywać się przy piłce, po pierwszym kwadransie procentowy stosunek posiadania piłki wynosił 69% do 31% dla naszej reprezentacji.
Dalsza część pierwszych 45 minut to niezła gra biało-czerwonych, ale również znaczna poprawa w grze Węgrów, którzy skrupulatnie wykorzystywali swoją umiejętność gry z kontrataku. Wreszcie w 37 minucie padła bramka, niestety, dla drużyny gości, do bramki Wojciecha Szczęsnego piłkę posłał András Schäfer. I właśnie wynikiem 0:1 zakończyła się pierwszą część spotkania.
II połowa
Początek drugiej połowy to zdecydowanie dużo chaosu zarówno w grze Polski, jak i naszych przeciwników. Wiele niecelnych podań i strat sprawiały wrażenie, że obserwujemy mecz ligi okręgowej, a nie walki na najwyższym szczeblu międzynarodowym. Jednak to Węgrzy do 55 minuty byli stroną dominującą. W tym momencie świeżości do gry biało-czerwonych wniósł Kamil Jóźwiak, który zmienił po pierwszej połowie Matty'ego Casha. Po kilku dobrze skonstruowanych akcjach w szybkim ataku nareszcie w 61 minucie pierwszą bramkę dla naszej reprezentacji zdobył Karol Świderski. Gol ten wprowadził większą wiarę w zwycięstwo zarówno u zawodników kadry Paulo Sousy, jak i kibiców, którzy zebrali się na stadionie w Warszawie.
Na pochwałę zasłużył również Piotr Zieliński, który wziął ciężar gry na siebie i skutecznie łączył linie ofensywną z obroną. Dając tym samym wiele miejsca do gry dla Arkadiusza Milika czy Mateusza Klicha oraz naszych skrzydłowych. I chociaż zdawało się, że już niczym reprezentacja Węgier nas nie zaskoczy to w 80 minucie po bardzo dobrze skonstruowanej akcji na 1:2 dla drużyny gości strzelił Daniel Gazdag. Niestety Polacy nie zdołali odnaleźć już chęci i energii by zmienić wynik meczu. Zaledwie trzeci raz w historii biało-czerwoni przegrali na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Napisz komentarz
Komentarze