Trefl z nożem na gardle
38. derby były bardzo istotne, szczególnie dla sopocian, którzy zwycięstwem mogli przybliżyć się do gry w Final Eight Suzuki Pucharu Polski i dać odetchnąć wszystkim graczom zespołu, którzy już teraz odczuwają zmęczenie związane z grą na dwóch frontach. Tym bardziej byłem zaskoczony przebiegiem całego spotkania. Żółto-czarni nie byli sobą, nie widziałem woli walki, zaangażowania, które zazwyczaj towarzyszą derbowym walką. Widziałem raczej zrezygnowanie, zmęczenie i smutek. Ciężko w to uwierzyć, ale nawet tak charyzmatyczny szkoleniowiec, jak Marcin Stefański nie był w stanie zmotywować swoich zawodników. Sam trener Trefla jest w bardzo ciężkiej sytuacji. Z klubu dochodzą głosy, że dwa najbliższe ligowe spotkania mają być jego ostateczną weryfikacją i jeśli poniesie porażkę pożegna się z posadą.
Siły tylko na połowę
W rozmowie z Kacprem Czubą z portalu CDN zwróciliśmy uwagę na to, że trzecia kwarta była kluczowym momentem całego wydarzenia:
Wydaje mi się, że całe spotkanie najlepiej odzwierciedlała trzecia kwarta, w której Trefl całkowicie nie istniał na boisku. Zawodnicy tak naprawdę wyglądali, jakby się im nie chciało. Ciągłe zbiegnięcia graczy Asseco pod koszem, dziury w obronie Trefla. Tu już nawet nie chodzi o skuteczność, bo zawodnikom z Gdyni też nie wszystko wpadło, ale u nich było widać wolę walki, agresję w obronie – a Trefl Sopot zdobył w tym starciu jedynie 58 punktów. Nawet jak na polską ekstraklasę, to bardzo niewiele.
Gwóźdź do trumny
Ciężko jednak nie przyznać, że to czwarta kwarta była gwoździem do trumny i ostateczną kompromitacją żółto-czarnych, którzy przez siedem minut nie zdołali zdobyć ani jednego punktu:
Powiedziałem, że trzecia, ponieważ w mojej opinii była ona początkiem tego, co Asseco zaczęło grać w obronie. Ten mecz w trzecich 10 minutach zupełnie się odwrócił — gdynianie wtedy przejęli inicjatywę i zaczęli kontrolować boiskowe wydarzenia. Czwarta kwarta była już tak naprawdę dowodem na to, że Arka zasłużyła na zwycięstwo w Ergo Arenie. Tak naprawdę, też nie popisali się wszyscy zawodnicy zagraniczni w Treflu, a zwłaszcza ci, o których rozmawialiśmy ostatnio. Mówiliśmy również, że kluczem do wygranej będzie obrona i wskazywaliśmy, że ona lepiej wygląda po stronie sopocian. Dzisiaj gospodarze tego nie pokazali, a goście wykazali się wolą walki i zasłużenie wygrali szósty raz w tym sezonie.
Trefl przegrał ostatecznie 58:72 (20:20, 18:14, 12:17, 8:21). Zawodnikiem spotkania bezapelacyjnie został Jacobi Boykins, autor 29 punktów i 10 zbiórek.
Całą rozmowę na temat derbów z Kacprem Czubą z portalu CDN znajdziecie poniżej:
Napisz komentarz
Komentarze