Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 21:57
Reklama Przekaż 1,5 % podatku dla Ewy Misztal
Reklama

Asseco Arka Gdynia pnie się w górę. Marcin Stefański na wylocie z Trefla

Za nami 38. koszykarskie derby Trójmiasta, które dość niespodziewanie wygrała drużyna z Gdyni. Jaki wpływ na obie ekipy będzie miało to spotkanie? Czy Marcin Stefański zdoła utrzymać posadę i poprowadzi Trefl w 2022 roku?
Asseco Arka Gdynia pnie się w górę. Marcin Stefański na wylocie z Trefla

Autor: fot. Trefl Sopot [FB]

Trefl z nożem na gardle 

 

38. derby były bardzo istotne, szczególnie dla sopocian, którzy zwycięstwem mogli przybliżyć się do gry w Final Eight Suzuki Pucharu Polski i dać odetchnąć wszystkim graczom zespołu, którzy już teraz odczuwają zmęczenie związane z grą na dwóch frontach. Tym bardziej byłem zaskoczony przebiegiem całego spotkania. Żółto-czarni nie byli sobą, nie widziałem woli walki, zaangażowania, które zazwyczaj towarzyszą derbowym walką. Widziałem raczej zrezygnowanie, zmęczenie i smutek. Ciężko w to uwierzyć, ale nawet tak charyzmatyczny szkoleniowiec, jak Marcin Stefański nie był w stanie zmotywować swoich zawodników. Sam trener Trefla jest w bardzo ciężkiej sytuacji. Z klubu dochodzą głosy, że dwa najbliższe ligowe spotkania mają być jego ostateczną weryfikacją i jeśli poniesie porażkę pożegna się z posadą. 

 

Siły tylko na połowę

 

W rozmowie z Kacprem Czubą z portalu CDN zwróciliśmy uwagę na to, że trzecia kwarta była kluczowym momentem całego wydarzenia:

 

Kliknij aby odtworzyć
Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

Wydaje mi się, że całe spotkanie najlepiej odzwierciedlała trzecia kwarta, w której Trefl całkowicie nie istniał na boisku. Zawodnicy tak naprawdę wyglądali, jakby się im nie chciało. Ciągłe zbiegnięcia graczy Asseco pod koszem, dziury w obronie Trefla. Tu już nawet nie chodzi o skuteczność, bo zawodnikom z Gdyni też nie wszystko wpadło, ale u nich było widać wolę walki, agresję w obronie – a Trefl Sopot zdobył w tym starciu jedynie 58 punktów. Nawet jak na polską ekstraklasę, to bardzo niewiele.

 

Gwóźdź do trumny

 

Ciężko jednak nie przyznać, że to czwarta kwarta była gwoździem do trumny i ostateczną kompromitacją żółto-czarnych, którzy przez siedem minut nie zdołali zdobyć ani jednego punktu:

 

Kliknij aby odtworzyć
Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.

 

Powiedziałem, że trzecia, ponieważ w mojej opinii była ona początkiem tego, co Asseco zaczęło grać w obronie. Ten mecz w trzecich 10 minutach zupełnie się odwrócił — gdynianie wtedy przejęli inicjatywę i zaczęli kontrolować boiskowe wydarzenia. Czwarta kwarta była już tak naprawdę dowodem na to, że Arka zasłużyła na zwycięstwo w Ergo Arenie. Tak naprawdę, też nie popisali się wszyscy zawodnicy zagraniczni w Treflu, a zwłaszcza ci, o których rozmawialiśmy ostatnio. Mówiliśmy również, że kluczem do wygranej będzie obrona i wskazywaliśmy, że ona lepiej wygląda po stronie sopocian. Dzisiaj gospodarze tego nie pokazali, a goście wykazali się wolą walki i zasłużenie wygrali szósty raz w tym sezonie.

 

 

Trefl przegrał ostatecznie 58:72 (20:20, 18:14, 12:17, 8:21). Zawodnikiem spotkania bezapelacyjnie został Jacobi Boykins, autor 29 punktów i 10 zbiórek.

 

Całą rozmowę na temat derbów z Kacprem Czubą z portalu CDN znajdziecie poniżej:

 

Kliknij aby odtworzyć
Wykryliśmy, że korzystasz z programu blokującego reklamy w przeglądarce (AdBlock lub inny). Dzięki reklamom oglądasz nasz serwis za darmo. Prosimy, wyłącz ten program i odśwież stronę.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama