Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 00:46
Reklama
Reklama

Advergaming - Cyfrowe narzekanie (?) Piotra Bunkowskiego #6

Jeśli od czasu do czasu lubicie zgubić się w necie tak jak ja, to zapewne wpadniecie na jakąś grę online, która swoją obskurnością przykuwa uwagę. Jakie jest jednak nasze zaskoczenie, kiedy dany tytuł jest w rzeczywistości reklamą. To jest właśnie advergaming.
Advergaming - Cyfrowe narzekanie (?) Piotra Bunkowskiego #6
Czy advergaming mi faktycznie przeszkadza?

Autor: fot. Piotr Bunkowski

Definicja

 

Z definicji to techniki marketingowe, polegające na tworzeniu gier na potrzeby marek oraz zamieszczanie ich w Internecie. Chodzi oczywiście o dotarcie do szerokiego grona odbiorców z przekazem reklamowym marki lub produktu poprzez zapewnienie im rozrywki w postaci internetowych gier reklamowych. Z angielskiego właśnie "advergames".

 

No dobra, ale po co?

 

Wykorzystując grę, producent może przekazać szereg przydatnych informacji na temat swojego produktu. Gracz dowiaduje się o tych cechach w trakcie rozgrywki, więc jest to taki przekaz trochę naturalny. Lepiej odbierany niż tradycyjna reklama. Kreowanie i wzmacnianie pozytywnego wizerunku firmy to też ważny motyw – im bardziej gracz zaangażuje się w grę, tym lepiej dla marki, bo zaczyna się ona kojarzyć pozytywnie. Zresztą, nie oszukujmy się. Gracze spędzą z Pepsimanem znacznie więcej czasu niż z trzydziestosekundowym spotem reklamowym tego popularnego napoju.

 

fot. Graminator / Tv Tetka

Przeważnie advergaming jest stosowany przez duże organizacje w połączeniu ze standardową promocją. Mowa tutaj oczywiście o uzupełnieniu danej kampanii reklamowej, a także wzmocnienie i skuteczne wrycie się w świadomość odbiorcy. Dobrym przykładem jest, niestety już niedziałające, Hotel 626. Była to reklama pewnych popularnych chipsów, ale przez to, że był to przeglądarkowy horror bazowany na technologii FMV, nadal z jakiegoś powodu mnie przeraża, ale cały czas o tym pamiętam!
Czuję się jednak mega nieswojo za każdym razem, kiedy widzę materiał z tej gry.

 

fot. Graminator / Tv Tetka

Interaktywne gry to też świetna podstawa do przeprowadzania wszelkiego typu konkursów. Sama możliwość wygrania jakiejkolwiek nagrody jest solidnym bodźcem do grania i przebywania na stronie producenta. To zaś przekłada się na dłuższe obcowanie z marką. No ale gdzie jest w tym wszystkim haczyk?
Myślę, że już wszyscy wiecie. W ten sposób gromadzi się dane o graczach – internauci chętniej zostawiają na stronie swoje dane rejestrując się, co później można wykorzystać do innych kampanii reklamowych i bezpośredniej reklamy. Efektywność advergamingu jest łatwa do sprawdzenia, przy pomocy tzw. analizy grywalności, która pozwala szybko zmierzyć ile osób zagrało w daną grę, ile gier rozegrano i jaki był czas obcowania z tytułem.

 

fot. Graminator / Tv Tetka

Advergaming czasami ma też elementy shock advertisingu, czyli reklam które mają nas przerazić, a w niektórych przypadkach totalnie traumatyzować. Założę się, że do dzisiaj jak widzicie ten filmik, przechodzą Was ciary: 

 

 

Już częściowo o tym wspomniałem przy okazji Hotelu 626, ale jest jeszcze Sortie en Mer, czyli popularny symulator tonięcia. Przysięgam, że przez tę kampanię nie wlezę na pokład żadnej łodzi bez kamizelki.

 

fot. Graminator / Tv Tetka

Patrząc jednak na statystyki, internetowe gry reklamowe mają powszechny, nieograniczony dostęp do rynku potencjalnych klientów na całym świecie. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez eMarketera, średni wiek gracza w USA to 33 lata, a więc to nie młodzież w wieku 12-15 lat dyktuje warunki i treść gier, jak niektórym mogłoby się wydawać, a dojrzali i wykształceni odbiorcy. Gry reklamowe nie znają też barier językowych i narodowościowych, jak chociażby wspomniane Sortie en Mer. Poza tym, nawet jeśli są w obcym języku to zazwyczaj ich obsługa jest tak łatwa i intuicyjna, że nie ma potrzeby dołączać do niej skomplikowanej instrukcji. Advergaming zapewnia dłuższe obcowanie klienta z wizerunkiem produktu lub marką niż inne tradycyjne formy reklamy, zarówno internetowej, jak i poza-internetowej. Jak wynika z badań York Reports, przykuwają one uwagę na dłuższy czas, przeciętnie od 5 do 35 minut, co zwiększa intencje zakupowe i świadomość o marce. Jeez, czuję się jak PRowiec, ale nie powinno to dziwić, bo gry dobrze potrafią wykorzystać dobrodziejstwa marketingu wirusowego. Dobrze przygotowany tytuł, posiadający solidny motyw przewodni, łatwość grania, możliwość porównania wyników z innymi graczami rozprzestrzenienia się po sieci internetowej jak wirus. To sprawia, że gracze polecają ją pewien tytuł, nawet jeśli nie jest on najwyższych lotów. Patrzę na ciebie, Sneak King! 

 

fot. Graminator / Tv Tetka

Czy komuś to przeszkadza?

 

 

Właśnie tak prezentuje się advergaming w wielkim skrócie. Mam nadzieję, że zwróciłem Waszą uwagę na ten przedziwny fenomen. Prawdę mówiąc (a raczej pisząc) nie jestem pewien czy jest to coś złego czy dobrego. Ta forma pozostawiła nam kilka perełek, mimo iż wypchanych reklamami. Z drugiej strony, wolę advergaming niż mikropłatności na każdym kroku. Przynajmniej w tym przypadku wiem, że pakuję się w reklamę. Poza tym, w ten sposób tytuły bywają bardziej meta!

Z jakiegoś powodu mam teraz ochotę na bardzo popularny napój gazowany, burgera i paczkę pewnych trójkątnych chipsów…
Kamizelka ratunkowa w sumie też się przyda.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama