Czy do Tczewa wróci wojsko?
Radni przyjęli uchwałę zmieniającą "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Tczewa". Prezydent Mirosław Pobłocki namawiał do głosowania za zmianą, argumentując, że uchroni to teren przed planami, jakie ma co do tej części miasta Ministerstwo Obrony Narodowej.
To nie jest prawda, że dyskusja jest o tym, czy wycinka będzie 5 czy 50 drzew, bo takiego zapisu w studium nie ma. Idzie o coś zupełnie innego. Najważniejsza informacja jest taka, że miasto chce cos tam zrobić, bo nie ma takiej możliwości. Ja tam nawet wejść nie mogę bo to jest teren skarbu państwa.
[...] Nieoficjalnie wiem, że MON ma plany zwiększenia liczby wojska ze 100 do 300 tysięcy. Pojawił się temat, gdzie tych żołnierzy zakwaterować. Ministerstwo Obrony Narodowej ma wstępną listę lokalizacji pod wojskowe budownictwo mieszkaniowe i niestety - jesteśmy na tej liście.
- Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa
Zdaniem prezydenta Mirosława Pobłockiego szybkie przegłosowanie zmiany w studium jest konieczne, a dyskusje są zupełnie bezprzedmiotowe. Priorytetem miasta staje się bowiem przejęcie tego terenu od skarbu państwa i nadanie mu charakteru użytkowego, zanim Ministerstwo Obrony Narodowej zagospodaruje ten teren, korzystając z możliwych zapisów specustawy.
Dzisiejsze dyskusje są bezprzedmiotowe, bo przychodzi MON i mówi: Mamy specustawę i nas nie interesuje, co wy tam myślicie. Jest obronność państwa, trzeba budować bloki, bo przyjdą żołnierze [...] Teraz podejmujemy ruchy by wstrzymać takie działania.
Jak podkreślił prezydent Pobłocki, zmiana studium jest celowa i przejęcie tego terenu przez miasto może nastąpić tylko wtedy, gdy Tczew wykaże użyteczność tego terenu na potrzeby miejskie. Będzie to otwarciem furtki do przejęcia przez samorząd byłego poligonu od Krajowego Zasobu Nieruchomości. Cena rynkowa ziemi to obecnie 150 milionów złotych i Tczewa nie stać na wykupienie tej ziemi. Zmiana Studium ma ułatwić procedurę przejęcia gruntu. Jednocześnie, zdaniem prezydenta, nie ma możliwości pozostawienia tego terenu bez przynajmniej częściowej wycinki drzew.
Społecznicy bez prawa głosu
Sytuację na naszej antenie skomentowali społecznicy, którzy w ostatnich dniach zbierali podpisy pod petycją. Zdaniem Kajetana Golickiego nie wysłuchano strony społecznej:
Szczególnie okoliczności, w których odbyła się ta sesja są interesujące. Już na wstępie zabroniono nam zabierania głosu i nie wysłuchano nas zupełnie, jako strony społecznej. Właściwie cała sesja skupiona była na propagandowym wyrażaniu się przez niektórych radnych i prezydenta. Nie było żadnej polemiki, nie mogliśmy nawet z tym dyskutować, więc informacje, które się pojawiały były albo naciągnięciem faktów albo zwyczajnymi kłamstwami i nie mogły zostać przez nas skomentowane
- Kajetan Golicki
CZYTAJ TAKŻE: Jakie będą dalsze losy Lasu Tczewskiego? Mieszkańcy nie zgadzają się z pomysłem Urzędu Miejskiego
Iwona Ochocka podkreśliła, że w dyskusji nad tematem zmiany studium prezydent Mirosław Pobłocki użył argumentu strachu:
W mojej ocenie pan prezydent Pobłocki użył argumentu strachu. Straszył, że jeśli nie zatwierdzimy tego studium, to nie będzie można przejąć terenów po poligonie - bo nadal są wojskowe i należą państwa. Jeżeli nie zatwierdzą studium - konkretnie tych zmian, to nie będziemy mogli występować później o to, żeby wykorzystać ten teren. Mówił, że na przykład MON w tej chwili zasadza się, by zwiększyć ilość żołnierzy i mogą specustawą wybudować nam tutaj bloki wojskowe. Wydaje mi się, że taka argumentacja jest nieprzekonująca, a przynajmniej nie do końca prawdziwa. Ja tutaj podkreślam, że my nie jesteśmy przeciwnikami samego studium i tych zmian, tylko są one zrobione w sposób zupełnie bez konsultacji i uwzględnienia społecznego głosu. Bez szacunku dla rzeczywistości.
- Iwona Ochocka
Obszar tzw. lasu tczewskiego, którego dotyczy dyskusja to blisko 70 hektarów, na których rośnie starodrzew.
Napisz komentarz
Komentarze